Manga Pokemon jest lepsza


Pokemony po ukazaniu się pierwszych gier z ich udziałem stały się światowym fenomenem. Nic dziwnego, że niedługo później na ich podstawie wyszedł serial animowany, gra karciana, masa spin-offów oraz manga. W tym poście omówię wersję komiksową, na tle której być może zachęcę kogoś do zapoznania się z mangowym odpowiednikiem przygód Asha i spółki. 

Trochę historii
Początkowo nikt, nawet sam Game Freak nie wierzył w sukces wydanego w 1996 roku Pocket Monsters Red i Green, Początkiem rozpowszechniania kopii, sprzedaż nakładu była niższa, niż zakładano. Haczykiem, na który dali się złapać konsumenci było ogłoszenie ukrytego w kodzie gry tajemniczego Mew. To zadecydowano o wydaniu kontynuacji. Na fali popularności tytułu rok po premierze oryginalnych gier pojawiła się manga, a niedługo później serial animowany. 

O mandze słów kilka
Wersja wydana na zachodzie nosi tytuł Pokemon Adventures. Za jej powstanie odpowiedzialni byli Hidenori Kusaka – autor scenariusza i zajmująca się rysunkami Mato, która zilustrowała pierwsze dziesięć tomów mangi. Natomiast za narysowanie dalszych odpowiada Satoshi Yamado. Manga w przeciwieństwie do anime, jest dużo bardziej zbliżona do materiału źródłowego i w wielu kwestiach próbuje wyjaśnić pewne nieścisłości występujące w grze. W naszym rodzimym kraju wydawnictwo JPF pośredniczyło w wydaniu pierwszego przetłumaczonego tomu w formie czterech zeszytów.

Z czego wynikają różnice pomiędzy mangą i anime?
Owe różnice najpewniej wynikają ze specyfiki odbiorcy, do którego dane medium jest kierowane. W przypadku przygód Asha i spółki całość przyjmuje formę dydaktyczną osadzoną w bajkowym świecie, idealną dla dzieci. Zupełnie inaczej wygląda to w mandze, która celuje w dojrzalsze grono odbiorców ukazując im mroczny i brutalny świat. Przez to wersja angielska została ocenzurowana względem oryginału. 

Trochę o fabule
Każda seria odkrywa przed nami inne kolei losu bohaterów, jednak skoncentruję się tutaj na wątku fabularnym serii Red/Green/Blue
Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, że manga kreuje sylwetkę świeżo upieczonego trenera pokemonów – Reda, który w wyniku pewnych wydarzeń otrzymuje Pokedex i wraz z nim zostaje wysłany w świat przez profesora Oak'a z misją zapełnienia tej zaawansowanej technologicznie encyklopedii wpisami o każdym napotkanym gatunku. 

Moje przemyślenia
Od pierwszej styczności z mangą widać że, jest dziełem znacznie ambitniejszym, niż mogłoby się wydawać. Zawężenie grona potencjalnych odbiorców wpływa na korzyść komiksu. Dzięki takiemu zabiegowi autor może pozwolić sobie na dodanie nieco odważniejszych scen.
Podjęcie wyzwania sal w odróżnieniu od anime, zarezerwowane jest tylko dla nielicznych. Bowiem zaczyna się już w momencie, gdy pretendent stara się o pierwszego pokemona. W odróżnieniu od anime, owe stworzenie pochwycić musi na własną rękę, co wcale nie jest takie proste. Kreatury te znacznie bardziej, niż w wersji animowanej przypominają dzikie zwierzęta, często są agresywne i wymagają uprzedniego osłabienia, bo odbijają lecące w nich pokeball'e. Podczas walk położono duży nacisk na taktykę, co jest miłym zaskoczeniem po uprzedniej styczności z anime, w którym momentów, gdy faktycznie bohaterowie postawili na pomyślunek jest jak na lekarstwo. Warto też zwrócić uwagę na organizacje przestępcze. Ich działalność nie ograniczają się jedynie do prób porwania bezcennego Pikachu (nie odgrywa on w komiksie aż tak znaczącej roli), co sprawia, że w końcu stanowią faktyczne zagrożenie, którego trzeba się obawiać. Przestępcy zostali ukazani jako ludzie moralnie wypaczeni, za wszelką cenę dążący do celu. Wiąże się to z dużą ilością brutalności. Zdarza się, że pokemony giną w makabryczny sposób, lub odnoszą dotkliwe obrażenia. Podobało mi się również, jak manga wyjaśnia pewne nieścisłości pozostawione przez grę, Nie jest tajemnicą, że stworzenia łapane są w pokeball'e, jednak skąd trener miałby wiedzieć, jaki pokemon znajduje się w konkretnej kapsule? Manga podjęła próbę wyjaśnienia tego zagadnienia. Przedstawiono, że jego górna część pokeball'a jest przeźroczysta, ukazując pochwycone za jego pomocą stworzenie. Ponadto uwięziony w kuli pokemon widzi świat poza swoją piłką. W późniejszych seriach wygląd pokeball'i został ujednolicony z wersją animowaną, jednak szczerze powiedziawszy dużo bardziej podobało mi się wcześniej zaproponowane przez autora rozwiązanie. Pozytywnie odbierani są też zmieniający się co serię bohaterowie. Ci zostają z nami na tyle długo, by czytelnik mógł się z nimi zżyć, a ich póżniejsza zmiana powoduje, że nie uświadczymy w mandze pod tym względem monotonii. 

Krótkie podsumowanie
Szczerze nie spodziewałam się, że manga na podstawie niemalże pozbawionej fabuły gry, skierowanej do młodszego grona odbiorców, okaże się tak ciekawa i przyjemna w odbiorze. Z pewnością, po części jest to wynik porzucenia ograniczeń, które nakładały na twórców przyjazne dzieciom wersja animowana i gra. Jeśli podoba wam się koncept pokemonów, ale uważacie go za zbyt prosty i dziecinny, dajcie szansę mandze. 

Źródła


1 komentarz:

  1. Hejcia!
    Cóż, brak ograniczeń w stosunku do starszych czytelników skłania mnie do tego, żeby faktycznie nadrobić wersję mangową. Dawno oglądałam anime, ale dziecinni bohaterowie i ci pseudo-przestępcy, którzy praktycznie zawsze przegrywają (i chcą tego jednego, wrednego pikachu, właściwie nie pamiętam, czemu, skoro pełno takich lata w tamtym świecie) po prostu nudzą.
    W kwestiach technicznych - troszkę czcionki się pomieszały w poście. :D
    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May
    http://my-little-bookcase.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2D Lovers , Blogger